POGODA POD PSEM...


    "Pogoda pod psem..."


    W przeciwieństwie do nas, zwierzęta na pogodę nie mogą sobie ponarzekać. Rzecz jasna, nie będzie miało to wpływu na tematykę naszych rozmów z czworonogami. Brak skarg na pogodę zdecydowanie wpływa za to na samopoczucie, aktywność i zdrowie zwierząt, za które jesteśmy odpowiedzialni. Dlatego naszą rolą jest uważna obserwacja, szybkie reagowanie i właściwe przygotowanie zwierzaka do zmian meteorologicznych. Abstrahując od katastrof najcięższego kalibru – tornada, powodzie, huragany, jesteśmy w stanie zaplanować i przeprowadzić działania, które zabezpieczą naszego pupila. Mamy tendencje do projektowania naszych odczuć na zwierzę, jest w tym logika, ale trzeba pamiętać, że różnimy się nawet co do ciepłoty ciała. Temperatura ciała psa waha się w zależności od wielkości rasy od 37,5 do 39°C. 

    Jak przygotować psa do zimowych spacerów? 

    Po pierwsze już wcześniej powinniśmy zwiększyć nieco dawane porcje jedzenia (do 20% w przypadku aktywnych psów przebywających głównie na zewnątrz) pod względem ilości i kaloryczności. Przy tym nie wolno nam zapomnieć, że brak upałów nie oznacza braku zapotrzebowania na wodę, jedzenie śniegu to nie tylko zabawa, ale często próba zaspokojenia pragnienia, ryzykowna, bo prowadzi do wychłodzenia organizmu. Zatem świeża woda w misce ZAWSZE jest podstawą, niezależnie od podawanej karmy i pogody. W przypadku ciepłolubnych, mało ruchliwych starszych psów nie przesadzajmy ze zwiększaniem ilości posiłków, przekarmianie im nie posłuży. 

    Wbrew powszechnej opinii nie tylko mróz może uprzykrzyć życie naszego ulubieńca. Silny deszcz, przenikliwy wiatr, burza są uciążliwe nie tylko dla nas, ale i dla większości psów, dlatego powinniśmy unikać długich przechadzek w warunkach, w których pies wykazuje objawy dyskomfortu, trzęsie się, kuli, chowa pod daszki, ciągnie nas do domu, zapiera się na progu. Dla młodych (ale nie szczeniaków), zdrowych psów, lekki mróz nie stanowi przeszkody, a śnieg jest okazją do kapitalnych zabaw. Mój pies ma już 13 lat i każdego roku gdy pada pierwszy śnieg, cieszę się na myśl o jego radości, ilość sztuczek i przedstawień przywodzi na myśl cyrk Julinek, co tym bardziej zaskakujące, bo na co dzień mój westie jest psem lubującym się w spokoju, przesypiającym większość dnia. Oczywiście spacer spacerowi nierówny, jeśli w czasie spaceru głównie sobie gawędzimy z napotkanymi sąsiadami albo robimy zakupy zostawiając psa przywiązanego na zewnątrz sklepu, narażamy naszego czworonoga nie tylko na stres i nudę, ale i na zmarznięcie. Zimowy spacer powinien być nieco krótszy ( jeśli temperatura wynosi poniżej -5°C) i nastawiony na większą aktywność ruchową. Jeśli nasz pupil nie dygocze, ma gęstą okrywę włosową z podszerstkiem, może nie potrzebować ubrania. Oczywiście jeśli lubi nosić psie płaszczyki (znam takie psy), nic nie stoi na przeszkodzie aby nosił je niemal na okrągło. Zazwyczaj psy jednak męczą się w psich butach i ubraniach, ich zakładanie wiąże się ze sporym stresem, a w przypadku sztucznych materiałów może dojść do przegrzania. Ważne by strój nie krępował ruchów, nie obciskał i nie posiadał frędzęlków, przywieszek, elementów, które hałasują, mogą o coś zahaczyć, uderzyć, zaplątać się w sierści czy między łapami. W skrajnych przypadkach możemy zdecydować się na buty, choć są one raczej niewygodne dla większości psów. 

    Strzyżenie, golenie przed zimą zdecydowanie możemy przełożyć, dobrze ewentualnie przyciąć sierść tam gdzie narażona jest na zamoczenie, zabłocenie (podbrzusze, tylne łapy).     Przy rasach długowłosych ważne by usunąć kołtuny, które dają złudzenie obfitości sierści, ale wcale nie grzeją, w dodatku zamoczone będą praktycznie nie do rozczesania. 

    Unikajmy szoku temperaturowego, zwłaszcza jeśli mieszkamy w bloku, starajmy się odsunąć posłanie psa od źródeł ciepła, jeśli śpimy z psem (to kolejny argument, który przemawia przeciw spaniu z pupilem, jest to zwyczajnie dla niego niezdrowe) starajmy się przynajmniej nie przykrywać go po uszy na 5 minut przed wyjściem na ziąb. Jeśli nam się uda przytrzymać szalejącego z radości ulubieńca na klatce, w przedpokoju, na ganku to świetnie. Chodzi o to by nie przechodzić bezpośrednio z ciepłego pomieszczenia w zimne.         Pamiętajmy o łapach! Przed wyjściem na dwór nasmarujmy poduszki wazeliną lub kremem natłuszczającym (nie nawilżającym), sól, którą posypywany jest śnieg uszkadza skórę prowadząc w konsekwencji do drobnych skaleczeń i głębszych, trudno gojących się, bolesnych ran. Unikajmy wchodzenia w kałuże w trakcie roztopów, niska temperatura na zewnątrz spowoduje sztywnienie mokrych łap, psa może złapać też bolesny skurcz, mokre łapy na mrozie to nie tylko chwilowy dyskomfort, ale i potencjalne, późniejsze kłopoty ze stawami. 

    Po przyjściu z dworu, otrzepujemy psa ze śniegu, nie tyle z troski o naszą podłogę, ale z troski o zdrowie naszego czworonoga. Baczną uwagę zwróćmy na łapy, śnieg często zbryla się między poduszkami i stamtąd trzeba go usunąć, nie czekając aż „sam się rozpuści”. Przy pluchach i błocie, czasem niezbędna jest kąpiel, ale w sezonie zimowym, nie pakujmy psa od razu do kąpieli, wystarczy żeby mu opłukać i starannie wysuszyć łapki. Na początku lepiej wytrzeć go ręcznikiem, a większą kąpiel zostawić na później, oczywiście pamiętając by zrobić to w momencie kiedy nie planujemy szybko kolejnego spaceru. Częste kąpiele nie są o tyle wskazane, że gruczoły łojowe w skórze produkują wydzielinę, która działa ochronnie i w pewnym stopniu wodoodpornie. Często zamiast kąpieli wystarczy staranne wyczesanie. I oczywiście pamiętajmy o sprawdzeniu czy jest woda w misce, mróz wzmaga pragnienie. 

    Zima, może być dla nas naprawdę fajnym czasem, pełnym zabawy i radości, właśnie dzięki naszemu psu. Tak jak już pisałam, nie ma w tym przesady, każdego roku cieszę się z pierwszego śniegu i frajdy jaką będzie miał mój pies (co prawda w okolicach marca zarówno ja, jak i mój pies nie mamy już żadnej frajdy ze śniegu, mamy go za to, często dosłownie, po uszy). Obecność psa zapobiegnie też naszemu zaszyciu się pod kołdrą przed telewizorem, co czasem bywa przyjemne, ale finalnie owocuje, przybraniem na wadze, zadyszką przy krótkiej przebieżce i katarem przy najmniejszym powiewie wiatru.  



Magdalena Prasoł, psycholog behawioralny

Wszystkie prawa zastrzeżone